6 grudnia w Polsce obchodzone są tzw. Mikołajki.
Wiele dzieci z niecierpliwością oczekuje tego dnia – niektóre czyszczą swoje buty, inne na parapecie zostawiają mleko i ciasteczka oraz starannie napisany list z listą życzeń do Mikołaja, w zamian oczekując drobnych prezentów czy słodyczy.
Jednak chcieli byśmy przybliżyć Wam temat “mikołajek” i ułatwić Wam podjęcie decyzji, które mogą mieć wpływ na życie małego człowieka.
Szał marketingowy
Ale właściwie czy obdarowanie dziecka 6 grudnia jest czymś złym?
Miły zwyczaj czy kłamstwo?
Czy do obdarowania dziecka drobnym prezentem, czy słodyczami musimy mieć konkretną datę, czy nie możemy obdarowywać naszych dzieci od tak, bez żadnej okazji, z czystej miłości i tylko dla sprawienia mu chwili radości? I czy ktoś może nam narzucać konkretne momenty dla zaspokojenia dziecięcej radości?
Teraz przejdźmy do najważniejszego w tym całym zagadnieniu punktu.
Czy dając dziecku prezent, musimy ubierać go w kłamstwa?
Okłamywanie dzieci nawet w tak niewinnych sytuacjach może mieć negatywny wpływ na całe ich życie.
Bajka o uwielbiającym ciasteczka brodaczu, ubranym w czerwony szlafrok powtarzana każdego roku utwierdza dziecko w przekonaniu, że Mikołaj istnieje naprawdę. Listy, filmy, bajki, podobizna Mikołaja w spotach reklamowych, na witrynach sklepów czy nawet produktach spożywczych utrwala w dziecku przekonanie o prawdziwości tego wymysłu. Dziecko wierzy w to całym swoim sercem, po czym po latach dowiaduje się, że było to tylko fikcją wymyśloną “by je uradować”.
“Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci” – to jak wychowamy naszych potomków ma wpływ na ich całe życie.
Gdy dziecko zaczyna nas okłamywać szukamy w nim winy, zapominamy jednak o tym, że kłamstwa nauczyło się właśnie od nas. Właśnie przez tak niewinne zabawy jak chociażby ta z Mikołajem.
Dzieci nie potrzebują konkretnej daty, by obdarowywać je drobiazgami, ale przede wszystkim potrzebują każdego dnia byśmy otoczyli je swoją miłością, bezpieczeństwem i szczerością, byśmy dzieciom potrafili ofiarować naszą uwagę.
To nam odpłaci wspaniałymi młodymi ludźmi, pełnymi miłości i przekonania, że tylko szczerość i prawda może nas wyzwolić.
Przyzwyczajenie dzieci do kłamstwa niesie ze sobą jeszcze inne skutki.
Dziecko przestaje ufać, co za tym idzie będzie również wypierało ze swojego życia Boga, którego nie widzi na pierwszy rzut oka. Relacja z Bogiem opiera się głównie na zaufaniu, które bardzo łatwo zabić nawet niewielkimi kłamstwami.
Kłamstwo, a Biblia.
My zaufaliśmy Jezusowi Chrystusowi, który udowadnia nam każdego dnia, że prawda popłaca. Od czasu, gdy przestaliśmy kłamać, również w stosunku do naszych dzieci – one również przestały nas oszukiwać.
Bez problemu przyznają się do tego co zbroiły, potrafią wziąć winę na siebie, nie boją się konsekwencji, bo wiedzą, że każdą sprawę można rozwiązać, a “kłamstwo ma krótkie nogi” i gdy wyjdzie po czasie muszą się liczyć z następstwem swoich czynów.
Dzieci są naszym lustrzanym odbiciem, to co my robimy, one powtarzają.
Nie raz złościliśmy się na nasze dzieci, gdy robiły coś złego, nie widzieliśmy jednak, że wszystkie te zachowania wyciągały właśnie od nas.
Idąc z Boża prawdą w sercach w naszym domu wszystko się zmieniło.
Dzieci mają znacznie mniej problemu ze swoimi emocjami (my zresztą również).
Łatwiej im zrozumieć błędy które popełniają i próbują je zmieniać.
Droga Chrystusowa to najlepszy przykład jaki można dać swojemu dziecku!
A miłość, prawda i nasza uwaga, którą możemy ich obdarowywać każdego dnia jest lepsza od zabawki podrzuconej do buta raz w roku. Drobiazgu “ofiarowanego” od wymyślonej postaci 🙂
Nie przyzwyczajajmy dzieci do życia w grzechu, i sami w nim nie żyjmy, bo to droga do zatracenia.