Czerwiec był dla nas miesiącem innym niż pozostałe miesiące tego roku. Urlop od pracy zaowocował przejechaniem około 2 tysięcy kilometrów, jednak był to urlop od codzienności – nie od Boga – który jest sensem naszego życia.
BÓG JEST NAD WSZYSTKIM
Zaczęliśmy od wyjazdu z naszymi dziećmi. Udaliśmy się nad morze Bałtyckie, gdzie dzięki Bogu dojechaliśmy bez żadnych problemów. Pan dał nam szansę pokazania dzieciom ogromu morza i przybliżenia im kwestii wielkiego potopu. Udało nam się uchronić dzieci przed grzesznym zachowaniem ludzi, trzymaliśmy się z daleka od skupisk roznegliżowanych czy pijanych ludzi, a na plażę chodziliśmy wieczorami, gdy robiło się tam spokojniej. Nad morze prowadziła nas malownicza droga przez dolinę Chłapowską, gdzie wśród zieleni drzew i głosu ptaków można było poczuć spokój i odpocząć od zgiełku codzienności.
|
foto/ duchowepogotowie.pl |
Podczas tego rodzinnego wyjazdu nie tylko mogliśmy cieszyć się sobą wzajemnie, ale również podziwiać niesamowite Boże stworzenie.
W ogromnym dziękczynieniu cieszyliśmy się każdą chwilą – pokładając nasz czas również na modlitwę i studium Pisma Świętego. Był to czas relaksu – szczególnie tego dla naszej duszy! Na czas pobytu nad morzem zatrzymaliśmy się w małej miejscowości – i to co zwróciło naszą uwagę to przepełnienie tej okolicy bałwochwalstwem. Na każdym kroku spotykaliśmy przeróżne kapliczki, figury, ołtarzyki (były nawet takie wystawione w prywatnych oknach). Jest to przerażające, gdyż skala tego zwiedzenia w naszym kraju jest niesamowicie duża i niestety, ale ludzie nie zdają sobie sprawy z zagrożenia płynącego z grzechu jakie niosą te kamienne posągi.
|
foto/ google maps |
W sąsiednim domku, w miejscu gdzie spędzaliśmy nasz urlop zamieszkała rodzina – rodzice i 3 synów – nasz synek miał kolegę do zabawy – jednak córka się trochę nudziła, bo nie potrafiła znaleźć z chłopakami wspólnego języka. I gdy wieczorem się modliła, słyszałam jak prosi Pana, by mogła poznać jakąś koleżankę. I choć dla nas dorosłych może być to błaha sprawa – dla niej było to ważne i szczerze wierzyła w to, że Pan jej wysłucha. I Pan jak zawsze nie zawiódł. Już następnego dnia na terenie pojawiła się rodzina z Krakowa. I dziewczynka dokładnie w wieku naszej córeczki. Od razu złapały wspólny język – a córcia na własnej skórze poznała moc modlitwy i wiary.
I działanie Boga. Rodzina ta miała również 4 synów – w czym dwóch w wieku szkolnym – więc tak na prawdę nie powinno ich jeszcze być na wakacjach – gdyż nadal trwał rok szkolny. Przy jednej z rozmów rodzice tych dzieci przyznali, że musieli się wyrwać wcześniej, bo byli zmęczeni, a że oceny były już wystawione mogli sobie pozwolić na kilkudniowy urlop. Jak wiemy u Pana nie ma przypadków i chciał byśmy spotkali tych ludzi na swojej drodze, gdyż mieliśmy okazję przekazać im dobrą nowinę, powiedzieliśmy też co Pan dla nas zrobił. Chętnie to przyjęli, wykazali też zrozumienie, że w KRK nie ma prawdy. Nieśliśmy również ewangelię właścicielowi terenu gdzie mieszkaliśmy. I pomimo, iż stwierdził, że jest katolikiem – to z otwartym sercem przyjął nasze słowa. Daliśmy temu człowiekowi nasze świadectwo wiary w Chrystusa i Jego czyn na krzyżu. Powiedzieliśmy, że wiara w Boga to nie puste rytuały religijne, które można oglądać w katolicyzmie, dostał od nas również egzemplarz Nowego Testamentu i zachęcaliśmy go do zapoznania woli Bożej osobiście.
Wierzymy, że w jakiś sposób wpłynie to na niego i zechce pójść za naszym Stwórcą.
W dzień wyjazdu postanowiliśmy odwiedzić jeszcze dwa miejsca w okolicy.
Pierwszym z nich były Groty, które pomimo bardzo krótkiego (i niskiego) korytarza zrobiły na nas ogromne wrażenie – szczególnie, że był upał, a tam można było trochę od niego odpocząć.
Drugim miejscem była Średniowieczna Osada odzwierciedlająca czasy z przed około 1000 lat. Naszym zamysłem było pokazanie dzieciom jak kiedyś żyli ludzie, by docenili to co dziś mają, i to w jakich warunkach dziś mogą żyć. Ta lekcja dla dzieci przerodziła się tak na prawdę w lekcję dla nas. Ludzie pracujący w tym miejscu przeistaczali się w postacie Słowian żyjących niegdyś w takiej osadzie. Opowiadali o zwyczajach, życiu i pogańskich wierzeniach. Dzieci ze względu na ogromny upał i nieprzerwanie świecące słońce miały dość i szukały gdzie tu usiąść albo jak już wrócić do samochodu. My jednak z zaciekawieniem słuchaliśmy. Dowiedzieliśmy się jak wiele pogańskich wierzeń jest zagruntowanych w dzisiaj znanej nam kulturze i tradycji. Zaczynając od chociażby nici/wstążek w czerwonym kolorze, które miały odstraszać złe duchy – dziś zawieszane są m.in. przy dziecięcym wózeczku. Ale to tylko początek. Wszelkiego rodzaju zabobony, tak często dziś powtarzane – wśród osób „wierzących” w Chrystusa, a nawet wśród osób uważających się za ateistów to właśnie spuścizna pogaństwa.
Wszystkie obchodzone w naszym kraju święta i związane z nimi tradycje można odnaleźć właśnie w pogaństwie – i nie ma to nic wspólnego z Chrześcijaństwem i naukami Chrystusa.
[SPRAWDŹ TEŻ: POGAŃSKIE ZWYCZAJE WIELKANOCY] [SPRAWDŹ TEŻ: GRUDNIOWE ŚWIĘTA] [SPRAWDŹ TEŻ: „WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH” – DZIADY] Na koniec wycieczki dotarliśmy do prowizorycznego słowiańskiego
„świętego gaju” – w którym ówczesne ludy czciły swoje bożki. Nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy jak wiele miało to wspólnego z obecnymi obrzędami i wierzeniami w katolicyzmie.
Patrząc na posągi różnych słowiańskich „bóstw” – nie dało się nie zauważyć podobieństwa do bałwochwalczych zwyczajów stawiania figur na każdym rogu.
|
foto/ duchowepogotowie.pl |
Pan oprowadzający nas po tym gaju wspomniał nawet, że w czasach, gdy misjonarze próbowali nakłonić te ludy do Chrześcijaństwa na miejsce ich bóstw podstawiali obecnych świętych KRK, by nie zmuszać ich do zbytniej zmiany ich nawyków i tradycji. I tak dziś gnostycyzm jest czymś naturalnym – a ludzie go wyznający próbują nazywać się Chrześcijanami – niestety w oczach Boga są grzeszni.
Jest to jednak na tyle obszerny temat, że poruszymy go
przy okazji oddzielnego artykułu.
SPOTKANIE Z RODZINĄ
Po kilku dniach w domu wyruszyliśmy w drogę – tym razem w kierunku południa Polski, spotkać się z naszą duchową rodziną. Po drodze zabraliśmy naszego brata w Chrystusie – Dominika, a następnie już w trójkę ruszyliśmy do siostry Justyny. Spędziliśmy wspólnie dwa dni. Nie był to wyjazd dla relaksu ciała, cielesnej rozrywki czy typowej wśród ludzi „imprezy przy piwku” – a raczej duchowy odpoczynek i wzrost. To był czas wspólnego uwielbienia, modlitwy i radości w Chrystusie. Pierwszego dnia pojechaliśmy na odludne pole, początkowo z lekkim przerażaniem nie wiedzieliśmy gdzie znaleźć miejsce wśród drzew i krzaków – jednak gdy już usiedliśmy wspólnie w cieniu na pniach drzew mieliśmy wspaniały czas – pełen wzrostu, rozmów o naszym zbawcy, własnych przemyśleniach. I pomimo, że właściwie widzieliśmy się ze sobą po raz pierwszy (po raz 2 z Dominikiem), to czuliśmy się w swoim towarzystwie jak byśmy znali się całe życie. Jest to niesamowite jak Duch Chrystusowy połączył nasze serca, że poczuliśmy niesamowitą bliskość. Prawdziwa jedność!
Tego dnia w planach mieliśmy Chrzest wodny – Zarówno my jak i Justynka mieliśmy zostać Ochrzczeni przez Dominika. W tym celu pojechaliśmy nad zbiornik wodny w okolicy. Niestety w jedynym możliwym do zanurzenia miejscu było mnóstwo ludzi, których negliż, imprezowe zachowanie i głośno grająca muzyka nie były dobrym tłem to tak Duchowego momentu. Czekaliśmy nawet jakiś czas, licząc, że ludzie zaczną zbierać się do domu, jednak impreza była coraz głośniejsza i uznaliśmy, że nie był to ten czas, to miejsce.
„Nie wprzęgajcie się w nierówne jarzmo z niewierzącymi. Cóż bowiem wspólnego ma sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo jaka jest wspólnota między światłem a ciemnością? Albo jaka zgoda Chrystusa z Belialem, albo co za dział wierzącego z niewierzącym? A co za porozumienie między świątynią Boga a bożkami? Wy bowiem jesteście świątynią Boga żywego, tak jak mówi Bóg: Będę w nich mieszkał i będę się przechadzał w nich, i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, i nieczystego nie dotykajcie, a ja was przyjmę. I będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami – mówi Pan Wszechmogący.” 2 List do Koryntian 6:14-18
Przyjęliśmy tą sytuację z wiarą, wiedząc, że Pan ma dla nas lepszy plan, na inny czas, może w większym gronie. Szczególnie, że sam Chrzest wodny nie jest warunkiem zbawienia, bo to Chrzest Duchem Świętym jest tu kluczowy. Bóg z czasem pokazał nam, że stało się to za Jego wolą, gdyż mąż Justyny – który nie jest wierzący biblijnie bardzo ciepło przyjął to do serca i uznał, że był to bardzo rozważny ruch z naszej strony. Wierzymy, że takie małe kroki pozwolą i jemu się zbliżyć do Pana i może któregoś dnia zacznie studiować Słowo Boże i zechce przyjąć je do serca. Tutaj chcieliśmy was prosić o modlitwy za Konradem – mężem Justyny, aby otworzył swoje serce na Pana i nie zatwardzał go, szukając radości w marnościach tego świata. Ten pierwszy dzień był bardzo dużym zbudowaniem dla naszej eklezji, mogliśmy się dzielić ze sobą różnymi przemyśleniami i doświadczeniami. Opowiadaliśmy sobie wzajemnie o codziennych zmaganiach z trudnościami nas otaczającymi, o tym jak radzimy sobie ze złem, które zalało ten świat. Wierzymy, że Pan dał każdemu z nas różne nauki z takiego spotkania, zwłaszcza, że jesteśmy jedno z Chrystusowej Bożej rodzinie. Drugiego dnia mieliśmy okazję spędzić czas nie tylko w czworo, ale również z dziećmi Justyny, z małym Krzysiem i Oliwką, którzy mogli przyjąć dużo zdrowej nauki i usłyszeć jak wspaniale być uczniem Pana Jezusa. Udało nam się również przejść pamiątkę wieczerzy na chwałę Pana, w rodzinnej prawdziwej atmosferze, tak aby Chrystus był uwielbiony. Uczyniliśmy to przy przaśnikach z Biblijnego przepisu i przy winie bezalkoholowym.
Po kilku godzinach spędzonych w cieniu dojrzewającej już wiśni, na niebo przyszła ciemna chmura, która przyniosła ze sobą intensywną ulewę z gradem i burzę. Schowaliśmy się na strychu i przez okno widzieliśmy spadający z nieba grad wielkości orzechów włoskich.
My dorośli mieliśmy spokój ducha – mając ze sobą Chrystusa, wiemy, że możemy mu ufać. Dwoje z nas poszli przykryć samochód kocem, by grad nie porozbijał szyb – w tym czasie pozostali dwoje z naszej czwórki zostali z dziećmi, które przestraszyły się tego co dzieje się na dworze. Pan tą sytuacją dał dzieciom kolejną lekcję zaufania. Dzieci mogły zobaczyć naszą ufność i usłyszeć o tym jak to Chrystus uspokaja burzę, ma kontrolę nie tylko nad zjawiskami atmosferycznymi – ale i nad tą burzą w naszym życiu. Myślimy, że ta sytuacja na długo zostanie nie tylko w pamięci dzieci, ale i w pamięci nas – dorosłych.
I jak to po każdej burzy – wzeszło słońce. A my bezpiecznie mogliśmy ruszyć w podróż do tego ziemskiego domu. Po drodze podjechaliśmy jeszcze, by zjeść coś ciepłego, bo czekało nas jeszcze kilka godzin w samochodzie.
I wtedy otrzymaliśmy jeszcze jedną lekcję, którą pewnie w starym życiu odebralibyśmy jako coś złego. Mianowicie zatrzymaliśmy się w restauracji, zamówiliśmy trzy porcje panierowanego kurczaka z frytkami – jednak otrzymaliśmy coś zupełnie innego. Kiedyś pewnie skończyło, by się zwrotem potraw i zażądaniem tego, co zostało zamówione. Jednak nic się nie odezwaliśmy i z dziękczynieniem zjedliśmy posiłek – który okazał się smaczny – a może i smaczniejszy od pierwotnie zamówionego dania. Ktoś się może zastanawiać jaka nauka z takiej pomyłki? Czasami mamy pewne oczekiwania co do naszego życia – mamy swoje plany, swojego „panierowanego kotleta”. Ale Pan ma dla nas swój własny plan – który, choć w naszych oczach może być niezrozumiały – jest dla nas o wiele lepszą opcją. Dlatego przyjmujmy z dziękczynieniem wszystko to, co dostajemy od Pana i patrzmy tylko dobrym okiem.
On wie najlepiej co jest dla nas dobre!
Chwała Panu za ten wspaniały czas, za lekcje otrzymane od Niego, za urlop i czas odpoczynku dla naszych dusz, wypełnionego pozytywnymi doświadczeniami z dala od marności tego świata!
Zdjęcie główne artykułu foto/ duchowepogotowie.pl
Chwała i dziękczynienie BOGU OJCU i PANU ZBAWCY CHRYSTUSOWI że pozwolili nam się spotkać, spędzić duchowo ten czas i czynią nas prawdziwą duchową rodziną. Oby jeśli dane nam będzie się spotkać w sierpniu – to żeby ten czas był jeszcze bardziej ku chwale OJCA i BARANKA, oraz ku naszemu wzajemnemu zbudowaniu dzięki łasce BOŻEJ przez wiarę. Wszelkich łask, błogosławieństw CHRYSTUSOWYCH dla was umiłowani … do zobaczenia, usłyszenia za wolą PANA WSZECHRZECZY 🙂
Chwała IM OBU bracie za wszelką łaskę jaką nam dają, PAN wraz z OJCEM układają nasze sprawy tak, aby dopuścić nam do wyjazdu i spotkać się z wami, więc wierzymy, że uda nam się zobaczyć w rodzinnym gronie dla wspólnego zbudowania i na cześć OJCA i BARANKA. Bądźmy zawsze światłem w tej ciemności nas otaczającej, abyśmy zawsze wszystko czynili na cześć i chwałę PANA JEZUSA CHRYSTUSA I BOGA OJCA.