ZACHOWAĆ WIARĘ I NADZIEJĘ
Po co? - By wasza nadzieja nigdy nie zgasła.
I gdy już jako nowonarodzeni wróciliśmy do dyskusji o Bogu, Chrystusie, ewangelii okazało się, że to tata utracił wiarę. Nie będę się teraz o tym rozpisywać, bo nie jest to istotne – to wiedzieliśmy, że nie jest zbawiony. Jednak, gdy był w pełni sił, nasze dyskusje raczej wyglądały jak dobijanie się do ściany.
Nasza nadzieja raz rosła, raz słabła. Bywały dni, gdy czuliśmy porażkę, jednak jakieś dwa tygodnie temu, gdy Jarek czytał z tatą ewangelię, gdy już wychodził usłyszał od taty: “To mnie umocniło”.
To były ostatnie słowa, które Jarek od niego usłyszał.
Kilka dni później z tatą nie było już kontaktu, tylko spał. Jednak mimo to, Jarek czytał mu Boże Słowo, wierząc, że tata to usłyszy. Ostatni raz było to w czwartek, dwa dni przed śmiercią.
Czemu się smucisz, moja duszo,
i czemu się we mnie trwożysz?
Zaufaj Bogu, bo jeszcze będę go wysławiał,
gdyż on jest zbawieniem mego oblicza i moim Bogiem.
NIEGASNĄCA NADZIEJA
I nie traćcie nadziei!
Choć poznałam go zaledwie 18 lat temu, dziś bez oporu mówię o nim tata. Był wspaniałym, uśmiechniętym człowiekiem. Pełnym życia i radości. Lubił żartować i kochał życie i swoich bliskich. Zawsze mogliśmy na niego liczyć, i wierzę, że i on nigdy nie zawiódł się na nas.
Kochał rybki i inne zwierzęta, sport i prace na działce, a potem częstował robionymi przez siebie przetworami. Uwielbiał też spędzać czas ze swoimi wnukami, które były jego oczkiem w głowie. Bawił się w chowanego, tańczył albo grał w eurobiznes – choć nie do końca ogarniał jak się w to gra.
I często ogrywał nas w kości.
Gdy wiele lat temu razem z Jarkiem mieliśmy wątpliwości co do istnienia Boga, dał nam niepodważalne argumenty, oraz Pismo Święte, co zmieniło nasze życie. Choć wtedy nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy.
Gdy po latach odnaleźliśmy w życiu Boga, zrozumieliśmy, że miał na to wpływ – wtedy to jednak tata miał różne wątpliwości.
Gdy dopadła go ta paskudna choroba. trwaliśmy przy nim, wspieraliśmy, dając całą miłość, którą do Niego żywiliśmy. I mogliśmy oddać tacie te same argumenty i słowa które kilka lat wcześniej uratowały nas.
Dlatego ten wspólny czas był ważny i wierzymy, że zaowocował Jego zbawieniem. Jednymi z ostatnich słów, które Jarek od Niego usłyszał były: “to mnie umocniło” po wspólnym czytaniu ewangelii kilka dni przed śmiercią. Dziś wierzymy i żyjemy nadzieją, że tata pojednał się z Bogiem, bo umarł spokojny.
Ufamy Panu, że spotkamy się z nim w domu. I ta nadzieja daje ogromny spokój w sercu, daje radość i wdzięczność za każdą wspólną chwilę, za każdą kawę, za każdy żart. Będzie nam tego brakować.
Dziękuję Bogu, że było nam dane zdążyć go kochać i być razem te wszystkie lata, jako szczęśliwa rodzina. Będę tęsknić i nigdy o nim nie zapomnę.
Dziękuję Boże za moją rodzinę.
Ania
Ale ci, którzy oczekują PANA,
nabiorą nowych sił;
wzbiją się na skrzydłach jak orły,
będą biec, a się nie zmęczą,
będą chodzić, a nie ustaną.