POWÓDŹ DOTYKA EUROPĘ
MATERIALIZM SIDŁEM MIMO POWODZI
Zarówno dziś, jak i w powodzi w 1997 roku wiele osób ma problem z porzuceniem mienia oraz dobytku, a ich serca uwięzione są w materializmie oraz przy cielesnych pożądliwościach. I nie ma w tym nic dziwnego, bo gdy człowiek nie zna Boga i nie ufa Jego planowi – polega na własnych oczach i sercu. Jego postrzeganie świata jest cielesne – a nie duchowe. Jest to typowy syndrom żony Lota:
Wtedy PAN spuścił deszcz siarki i ognia od PANA z nieba na Sodomę i Gomorę.
I zniszczył te miasta, całą tę równinę i wszystkich mieszkańców tych miast, a także roślinność tej ziemi. Lecz żona Lota, idąc za nim, obejrzała się wstecz i stała się słupem soli.
Pamiętajcie żonę Lota.
Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto je straci, zachowa je.
W tak ciężkich sytuacjach jak powódź, czy inne czynniki niosące utrapienia warto jest szukać mądrych lekcji. Dla chrześcijan naturalny w takich chwilach powinien być spokój ducha, ufność oparte na modlitwie. Strach zawsze jest złym doradcą, a nasze serca w chwilach lęku zaczynają myśleć o tym co łechce cielesność.
Dlatego musimy nieść wsparcie tym, którzy Boga nie znają, i nie mają pokoju ducha. Ale również i my, uczniowie Pana, musimy się pilnować, by w chwilach trudu nie skupiać się na materializmie, aby się nie okazało, że jesteśmy zakorzenieni w tym grzesznym świecie.
Pan Jezus wzywa nas abyśmy byli gotowi wszystko na tym świecie porzucić dla Jego imienia.
Nie zapominajmy, o czym Pan przestrzegał nas w przypowieści o siewcy i ziarnach – pojawią się ludzie mieniący uczniami, a mimo to w ich życiu trwać będą pożądliwości, które zagłuszą ich wzrost i poddanie się woli Bożej.
Powódź, śmierć bliskiej osoby, choroba – takie przeciwności nawet nie muszą się pojawić, by człowiek upadł i oddalił się od Stwórcy.
Dla chrześcijan te wszystkie sytuacje mogą stać się próbą, gdzie jest ich serce i czy całe swoje życie potrafią postawić na Panu!
Słuchajcie! Oto siewca wyszedł siać.
A gdy siał, jedno padło przy drodze, a ptaki niebieskie przyleciały i wydziobały je.
Inne padło na miejsca skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i szybko wzeszło, bo ziemia nie była głęboka. A gdy słońce wzeszło, wypaliło je, a ponieważ nie miało korzenia, uschło.
Inne zaś padło między ciernie, a ciernie wyrosły i zagłuszyły je, i nie wydało owocu.
A inne padło na dobrą ziemię i wydało bujnie wschodzący i rosnący owoc: jedno trzydziestokrotny, inne sześćdziesięciokrotny, a jeszcze inne stokrotny.
I mówił im: Kto ma uszy do słuchania, niech słucha. A gdy był sam, pytali go ci, którzy przy nim byli z dwunastoma, o tę przypowieść. A on im odpowiedział: Wam dano poznać tajemnicę królestwa Bożego. Tym zaś, którzy są na zewnątrz, wszystko podaje się w przypowieściach;
Aby patrząc, patrzyli, a nie widzieli i słysząc, słyszeli, a nie zrozumieli, by się czasem nie nawrócili i nie były im przebaczone grzechy. I powiedział do nich: Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże więc zrozumiecie wszystkie inne przypowieści?
Siewca sieje słowo. A ci przy drodze są tymi, którym sieje się słowo, ale gdy usłyszą, zaraz przychodzi szatan i wybiera słowo zasiane w ich sercach. Podobnie ci, którzy zostali posiani na miejscach skalistych, są tymi, którzy, gdy usłyszą słowo, natychmiast je z radością przyjmują;
Jednak nie mają w sobie korzenia, lecz trwają do czasu. Potem, gdy przychodzi ucisk albo prześladowanie z powodu słowa, zaraz się gorszą. A ci, którzy zostali posiani między cierniami, są tymi, którzy słuchają słowa; Lecz troski tego świata, ułuda bogactwa i żądze innych rzeczy wchodzą i zagłuszają słowo, i staje się bezowocne. Ci zaś, którzy zostali posiani na dobrej ziemi, są tymi, którzy słuchają słowa, przyjmują je i przynoszą owoc: jedni trzydziestokrotny, inni sześćdziesięciokrotny, a jeszcze inni stokrotny.
WIELKI POTOP HISTORIĄ ŚWIATA
Gdy Noe dostał polecenie budowy arki podczas zbliżającego się potopu – przy którym powódź, którą obecnie możemy obserwować jest tylko drobnym utrapieniem, był zwiastunem sprawiedliwości.
Budowa arki trwała około sto lat – przez cały ten czas Noe mógł świadczyć ludziom o grzechu i wszechobecnej niesprawiedliwości.
Jest to obraz tego, co dzisiaj ludzie mogą słyszeć od nas o tym, że w ich życiu trwa powódź grzechu i że Pan zaprasza ich do arki zbawienia. Dziś nie jest to wielka łódź, a sam Chrystus, który chce w nas zamieszkać.
My – tak jak Noe mamy być zwiastunami sprawiedliwości i wskazywać na ratunek ku poddaniu się woli Boga i uwierzeniu w Jego ratunek. Ludzie z czasów Noego śmiali się z niego i nie wierzyli w jego opowieści o deszczu i globalnej powodzi, która pochłonęła cały niesprawiedliwy świat – dziś też słychać śmiech i niedowierzanie, ale czasu jest coraz mniej.
A jak było za dni Noego, tak będzie i za dni Syna Człowieczego:
Jedli, pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, w którym Noe wszedł do arki; i nastał potop, i wszystkich wytracił. Podobnie jak działo się za dni Lota: jedli, pili, kupowali, sprzedawali, sadzili, budowali; Lecz tego dnia, gdy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i wszystkich wytracił. Tak też będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi.
POWÓDŹ KU POKUCIE?
Nie jest łatwo i przyjemnie stracić cały dorobek swojego życia i to co posiadamy w tym świecie, ciężko patrzy się również na obrazy czy filmy, w których widać wylewające rzeki i zatopione miasta i wsie. Bolesnym widokiem jest dla naszych serc widok bolejących twarze ludzi z powodu niszczycielskiej powodzi, ale modlimy się za tymi ludźmi, aby zobaczyli, ze wystarczy jeden moment i można stracić wszystko na tym świecie.
Materialny świat jest niestały i chwiejny jak kolos na glinianych nogach. Powódź może dotknąć każdego z nas, za wschodnią granicą od wielu miesięcy trwa wojna, która pozbawiła ludzi wszystkiego co mieli, a wielu odebrała życie – ogrom doświadczeń na tym świecie powinna dawać ludziom refleksje i doprowadzić do zastanowienia się co potem. Strata samochodu, a nawet domu jest straszna – ale to tylko rzeczy które możemy mieć nowe – a co gdy kataklizm zabierze nam życie?
Czy jesteśmy gotowi na koniec naszej drogi na ziemi? Gdzie pójdziemy, gdy weźmiemy ostatni oddech?
My mamy tą pewność, że to nie będzie dla nas koniec bo nasz dom i miejsce do którego zmierzamy, nigdy nie zatonie w powodzi, nie spali jej ogień. Skarb do którego dążymy jest niezniszczalny.
Dlatego już dziś warto zastanowić się nad tym gdzie jest nasze serce! Jezus Chrystus puka do drzwi w każdym czasie – gdy wszystko dobrze, i gdy powódź porywa wasze życie na zatracenie! Nie dajcie się jej, chwyćcie się arki, którą jest Pan. Zbawienie jest blisko!
Zaufajcie Panu! Trwajmy w modlitwie o każdego kto dziś nie zaśnie we własnym domu, kto płacze i boi się tego co będzie! Módlmy się o to, by otworzyli oczy i przyszli przed Boży majestat! Jeśli macie możliwość dania wsparcia choć jednej osobie w tym trudnym czasie, nie wahajcie się! Razem jest łatwiej!
Bracia i siostry, którzy zostaliście ofiarami powodzi, pamiętajcie, że Pan jest z Wami! Nie bójcie się!
Dobry jest PAN – warownia w dniu ucisku; zna tych, którzy mu ufają.
Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na swojej duszy poniósł szkodę? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Syn Człowieczy przyjdzie bowiem w chwale swego Ojca ze swoimi aniołami i wtedy odda każdemu według jego uczynków.